[SnB]:: Spotkanie w "Kryjówce", Kraków, 2004.04.24
fot. materiały fanclubu
tekst: Magda Haśnik
2016-09-14 14:20
Ktoś, kto przechodził 24 kwietnia przez krakowski rynek w okolicy godziny 18 mógł dostrzec kilkuosobowa grupę radosnych młodych ludzi stojących pod studzienką Badylaka- nie przejmowaliśmy się tym ze pada deszcz:):):):) śmialiśmy się, żartowaliśmy - wyglądało na to, że znamy się już jakiś czas. Jednak większość z nas (o ile nie wszyscy) widziała się pierwszy raz w życiu. Do Krakowa przyciągnęło nas coś, co nas łączy. Pasja i zafascynowanie muzyką jednego zespołu, zespołu Dżem. Postaram się jak najdokładniej oddać atmosferę i przebieg spotkania chociaż nie będzie to łatwe:):):):)
Organizatorem krakowskiego spotkania można ochrzcić Vaciaka, bo to on zajął się rezerwacją miejsca w pubie Kryjówka gdzie spędziliśmy wieczór:) Jednak zacznijmy od początku... po długich burzliwych dyskusjach ustalono w końcu, że spotkanie odbędzie się jak już wspomniałam 24 kwietnia w Krakowie. Umówiliśmy się że na rynku będziemy czekać do godziny 18, a potem szukać nas trzeba w Kryjówce:):):) jeszcze na rynku lekko przerażony Vaciak zastanawiał się czy będzie jedynym osobnikiem płci męskiej na spotkaniu bo jakoś tak do samej 18 otaczały go same kobiety:):) A jednak mylił się :P kilku mężów dotarło do nas już w pubie.
Na początku jeszcze skrępowani, lekko oszołomieni nie przełamaliśmy jeszcze pierwszych lodów no i ktoś wpadł na pomysł żeby każdy powiedział kilka słów o sobie.
W trakcie poznawania się, rozmów i śmiechów toastów wznosiliśmy co nie miara, atmosfera coraz luĽniejsza, co chwile zjawiał się ktoś nowy, ostatni uczestnicy dotarli ok.21 ale zabawa była już w pełni.
Co prawda muzycznie było jak to określić....może niedżemowo, ale i tak bawiliśmy się wyśmienicie. W Kryjówce mogliśmy posłuchać tylko dwóch dżemowych kawałków, bo więcej nam nie chcieli puścić:/:/:/ no ale co tam w dobrym towarzystwie nawet kocie śpiewy wystarczą do zabawy:):):)
No i jak to zwykle bywa na dobrej zabawie czas płynie zdecydowanie za szybko, ani się obejrzeliśmy a już niektórzy z nas musieli wracać do domów chociaż była młoda godzina bo coś w okolicy północy, pierwszej nad ranem :P:P:P
Ciężko było się żegnać z tymi co wychodzili... im ciężko było wyjść:):) no ale jak trzeba to trzeba :P:P:P zostało nas ok.10 osób i o 2 rano przenieśliśmy się do Free (pub polecony przez uczestników naszych spotkaniowych ekscesów Bluesmana i Ewę).
Tam nareszcie doczekaliśmy się trochę większej ilości muzyki jakiej nam brakowało, każdy z nas wspomógł Rysia w śpiewie jak tylko mógł, nieważne było czy mu to wychodzi czy nie:):):) jedyna chwila w swoim rodzaju. W sumie większość z nas była już porządnie zmęczona więc pobyt w Free polegał na siedzeniu i gadaniu, no może poza jedna hiphopowatą, zbłaznowaną przez nas piosenką :P:P
No i tak siedzieliśmy, ciesząc się swoim towarzystwem. Ludzie powoli zaczęli do knajpy napływać a my? A my po całonocnej zabawie zaczęliśmy się zbierać każdy w swoją stronę jednak każdy z postanowieniem powtórzenia spotkania w najbliższym czasie.
O godzinie 4 zostało nas już tylko czworo, siedzieliśmy jeszcze do piątej i każdy z ciężkim sercem i wspaniałymi wspomnieniami wracał do domu..
Szkoda, że "w życiu piękne są tylko chwile" możemy się tylko starać żeby takich chwil jak na tym spotkaniu było jak najwięcej.