qdys pisze::arrow: c.d. Ten festiwal w tym roku był dla mnie wyjątkowy, bo Rysiek odszedł będąc właśnie w moim wieku. Przeżyłem gorącą refleksję nad swoim życiem ("...pytałem, co to jest życie mamo..") Fajnie, że takie imprezy przede wszystkim tworzą ludzie i bez tego nie byłoby tego. Tej całej atmosfery wielkiej Dżemowej rodziny. Fajnie było też w Leśniczówce. Spędziłem tam 2 noce do 5 i 6 rano. Było fajnie. W pierwszym dniu grali moi znajomi i inni. Poznałem niesamowitego gościa (Indianera) z Poznańskiego Outsidera, który ubarwił jam session swoim przyrdzewiałym głosem. Drugiego dnia grali młodziutcy chłopacy z Tych Tychów (Odnowa Band) Indianer znów dał sie namówić na kilka kawałków, choć po swoich urodzinach czuł się niezbyt dysponowanyJa też dałem się namówić na "Whisky" (a propos może ktoś to nagrał lub zrobił jakieś foty?) Na koniec dał czadu Maniek, znany w kręgach Dżemu i Cree. (Prawdopodobnie akustyk Cree) grający z bębnierzem z Sopotu. Zaśpiewała też z nimi jakaś laska, która miała niesamowity bluesowy vocal. Do dziś kaszlę z przemoczenia festiwalowego, bo pogoda nie dopisała. Mam nadzieję, że za rok nie będzie lało?! I będzie fajnie! Pozdrawiam i "żyjcie w zgodzie z ptakami"
A ja zachodziłam w głowę co to za ludzie tak genialnie grali w niedzielę? Dzięki za info! Szczególnie wokal był niesamowity! Mam 3 filmiki z niedzieli (Do kołyski i Autsajder w wykonaniu Indianera i instrumentalne cudo z harmonijką)- postaram się wrzucic jak najszybciej na youtube. Pragnę tez dodać że na początku (właśnie do Kołyski i Autsajder) na elektroakustyku pomykał niejaki Tomek O. z Włoszczowy. Niestety nie wiem nic o harmonijkarzu poza tym, że był z Warszawy.