Na koncercie nie planowałem się pojawić, ale zostałem uprowadzony przez moją ukochaną, Roberta i jedną znajomą do Wrocławia na 2 dniowy wypad z powodu moich urodzin. Lokalizacja nie była oczywiście przypadkowa, ponieważ w dniu moich urodzin we Wrocławiu zagościł Zespół Dżem. I w ten oto sposób znalazłem się na koncercie, pomimo, że na koncercie miałem pojawić się dopiero w Warszawskiej Stodole.
Koncert był niesamowity. Nie było może jakiś wielkich zaskoczeń co do zagranych utworów, ale za to moc z jaką zagrany został cały koncert, od samego początku do samego końca, to było coś! Naprawdę dawno nie byłem na tak energicznym koncercie, na którym widać było zabawę publiczności i zespołu przez calutki czas!
Cała w trawie została zagrana w zaskakującej aranżacji - Jurek przejął "start" Adasia, a później przejścia między zwrotkami grali we dwóch! Pięknie to brzmiało

Człowieku co się z Tobą dzieje z solówkami całego sekstetu to dawno niesłyszany przeze mnie utwór, co też wywołało ogromny uśmiech na mojej twarzy!
Sporym zdziwieniem były "zawirowania" w kolejności w secie.
Nie spodziewałem się pod koniec głównego seta Do przodu, ani Bocznego wiatru na pierwszym bisie

Koncert ten zostanie w mojej pamięci na długo. Był to jeden z najlepszych koncertów w moim życiu, w tym roku zdecydowanie zajmuje miejsce drugie - zaraz po 35 urodzinach.
No - i był idealną końcówką moich urodzin. Od teraz mogę lecieć na Dżem w USA i napić się tam legalnie piwa!



Pozdrawiam,
Arek