Postautor: grimus » czw lut 15, 2007 7:11 pm
Choć udałem się na forumową emigrację dość dawno temu (powody, pozwolicie, zachowam dla siebie, zresztą nie chcę robić off-topa), ale ten temat nieco mnie przygwoździł do klawiatury (...) A to dlatego, że dzień, w którym wiadomość dotarła, wręcz kipiał przedziwną symboliką miejsc i sytuacji, co uświadomiłem sobie dopiero teraz, dzięki Luki 81, pomysłodawcy wątku.
Byłem wtedy w Berlinie, gdzie, parafrazując, po ulicach grywałem za piwko i chleb. Dosłownie... Co prawda, jeszcze przed przekroczeniem granicy coś tam niejasno do mnie docierało, ale wtedy Dżem był rzeczywiście w takim okresie swojej działalności, że takie "rewelacje" pojawiały się pocztą pantoflową niemal co tydzień, a ponieważ nie było wtedy netu, żeby szybko zweryfikować prawdziwość takich informacji, więc zazwyczaj nie bardzo się nimi przejmowałem. Ale tym razem potwierdzenie w osobie mojego brata z najświeższymi i pewnymi wiadomościami zastało mnie nie gdzie indziej, ale na peronie Zoologischer Garten. Dzieci z Dworca ZOO co prawda dawno już się stamtąd wyniosły (na tamtej stacji chyba nikt, od wielu lat...), ale dało się poznać to miejsce ze zdjęć w wiadomej książce... Potem dobrze pamiętam tylko (nie ściemniam) smak Whisky zmieszanej ze łzami (gdy o łzę uderza łza...), sączonej z bratem z jednej butelki na pustym o tej porze (dobrze po północy) peronie - niegdyś często ostatniej drodze berlińskich heroi(nisty)cznych Skazanych. Semafory gwiazd...
Pozdrawiam, mam nadzieję, że nikt nie odbierze tej wspomnieniowej scenki jako kryptoreklamy alkoholu i dragów - G.
...siłom nieczystym w poprzek
siłom nieczystym wbrew
jest mi naprawdę dobrze
z tym, co jest we mnie złe...
(W. Waglewski)