: sob paź 22, 2005 7:52 pm
To ja może troche po fakcie. Od środy w Toruniu był Toruń Film Festival TOFFI, mówiąc jaśniej:
'Toruń Film Festival TOFFI to impreza, która promuje ambitne i nieszablonowe światowe kino niezależne, wyprodukowane poza obiegiem wielkich wytwórni filmowych.
Celem TFF TOFFI jest prezentacja filmów „niezależnych wewnętrznie”. Bo niezależność nie wynika z tego, skąd pochodzą pieniądze na film, ale z wewnętrznej potrzeby twórcy.'
(http://www.toffi.filmforum.pl/index.php)
Ja z okazji festiwalu urwałam sie na 3 dni ze szkoły, więc byłam na praktycznie wszystkich projekcjach. Warto było, przede wszystkim dlatego, że raczej rzadko zdarza się okazja do obejrzenia tylu filmów niezależnych, w kinach z tym baaardzo kiepsko. To może nie będę sie bardziej rozpisywać, bo chyba na TOFFI nie było zbyt wielu ludzi z forum, coby kontynuować dyskusję
W każdym razie zapraszam na przyszłoroczną edycję, a zainteresowanych odsyłam na strone, z której cytowałam.
'Toruń Film Festival TOFFI to impreza, która promuje ambitne i nieszablonowe światowe kino niezależne, wyprodukowane poza obiegiem wielkich wytwórni filmowych.
Celem TFF TOFFI jest prezentacja filmów „niezależnych wewnętrznie”. Bo niezależność nie wynika z tego, skąd pochodzą pieniądze na film, ale z wewnętrznej potrzeby twórcy.'
(http://www.toffi.filmforum.pl/index.php)
Ja z okazji festiwalu urwałam sie na 3 dni ze szkoły, więc byłam na praktycznie wszystkich projekcjach. Warto było, przede wszystkim dlatego, że raczej rzadko zdarza się okazja do obejrzenia tylu filmów niezależnych, w kinach z tym baaardzo kiepsko. To może nie będę sie bardziej rozpisywać, bo chyba na TOFFI nie było zbyt wielu ludzi z forum, coby kontynuować dyskusję
W każdym razie zapraszam na przyszłoroczną edycję, a zainteresowanych odsyłam na strone, z której cytowałam.
No i nie żałuję. Miało być 5, było prawie 7 godzin (z przerwami) solidnego grania.
Ilekroć Skrzek siadał przy klawiszach, robiło się trochę sennie. Wystarczyło jednak, że chwycił za bas i od razu temperatura się podnosiła. W tych żywszych kawałkach Lakis pokazywał swe mistrzostwo, bo tak to raczej nie miał nic do grania. Najbardziej mi się podobał w jedynych dwóch kawałkach SBB, które rozpoznam, czyli w "Całkiem spokojnym zmęczeniu" i "Memento z banalnym tryptykiem". W tych dwóch utworach po prostu odpływał przy swoich solówkach. Bohaterem wieczoru był dla mnie jednak Paul Wertico. Nieraz już czytałem, że na koncertach po prostu miażdży swą grą. Byłem, widziałem i nie zgodzę się. "Miażdży" to za małe słowo na to, co pokazał wczoraj Amerykanin! Jego kilkuminutowa solówka sprawiła, że mój kuzyn, który gra na perkusji i podziwia perkusistów metalowych, siedział z podziwem na twarzy i niewiele zabrakło, a otwartby z wrażenia usta 
W każdym razie było świetnie - SBB mnie zaczarowało kompletnie, to co zrobili Apostolis z Paulem na bębnach to kosmos, potem motyw Skrzeka z Walking aroun the stormy bay... miód dla uszu. A wcześniejsze solo Paula... wydaje mi się że on zdominował ten zespół, to on dostaje największe brawa za swa grę... ODLOT!!!
Jak juz takie gwiazdy byly jak John Brodway Tucker, to czemu Dżem nie miałby przyjechać, co nie?