OFICJALNA STRONA ZESPOŁU
//SPOTKANIA

[SnB]:: Spotkanie w Pubie "Lord", Tychy, 2005.02.26

fot. materiały fanclubu
tekst: Dorota, Acrid
2016-09-14 15:42

W imię zasady "cała siła drzemie w Dżemie" w sobotnie popołudnie postanowiliśmy siłę tą podbudować, tłumnie udając się na fanclubowe spotkanie do tyskiej knajpy Lord.

Na wejściu oskubała nas pewna niewiasta (znana powszechnie jako Jenny) podająca się za fanclubową skarbonkę, wypytując przy okazji o dane osobowe (choć do teraz zastanawiamy się czy ta tabelka nie mogła mieć jeszcze paru rubryk ;) ).

Około godziny 17.20, kapituła "Skazanych" udała się na wielką naradę zajmując pomieszczenie zwane WC i uniemożliwiając nam w ten sposób korzystanie z tego miejsca przez pewien czas (a było ciężko bo parę piw zostało już pochłonięte - ale jakoś daliśmy radę :) ). Jednak o 18.22 (w końcu...) powrócili do nas i Zlot zaczął się na dobre. Najpierw Vaciak (czyli teoretycznie główny prowadzący ;) ) pogadał sobie jakieś 15 minut (oczywiście wszyscy słuchaliśmy z zapartym tchem tego co miał do powiedzenia) na temat spraw organizacyjnych, a kiedy skończył zaczęliśmy się integrować :D.

Dzięki niezastąpionemu Vaciakowi mogliśmy również obejrzeć koncert ze Spodka z okazji urodzin Dżemu, oraz nagranie z Tyskiego Festiwalu 2004. Wprawdzie jakość obrazu nie była najlepsza, ale przecież nie to się liczy, prawda? Wspomnieliśmy również nieobecnego już wśród nas Pawła.

Około godziny 21.00 przybyli nasi goście czyli Małgorzata Riedel z Karoliną, Sebastianem i jego żoną, oraz Sylwek Kramek, na których z niecierpliwością wszyscy już czekali. Po koncertach poszliśmy integrować się z darami natury (kanapki, oraz niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu płyny [tym razem w myśl zasady: 'polak nie wielbłąd...' ]).

Gdy wróciliśmy (niestety po pewne trunki nie były ogólno dostępne...;) ) czekała nas kolejna atrakcja, już od progu można było usłyszeć jak Vaciak wraz z Marcinem Zarembą tworzą różne tajemnicze rytmy na gitarze i bębenku... Lecz niestety współpraca ta wcale nie okazała się owocna gdyż Vaciak grał swoje a Marcin swoje ;] Na szczęście potem Vaciaka zastąpił Kapitan Planeta i jakoś sprawniej to poszło ;P

Ale te wszystkie atrakcje typu wino czy koncerty i tak się nie równały z główną atrakcją spotkania, której się właściwie tak do końca nikt nie spodziewał (tzn., która nie była właściwie wcale planowana). Mowa o Jam Session, na dwie gitary, jaki zrobił nam zespół Cree, a właściwie jego obecna część, czyli Bastek Riedel i Sylwek Kramek, gdzieś w tle można było usłyszeć też harmonijkę i djembe... Naprawdę wielkie COŚ, wspaniała zabawa :)to trzeba przeżyć, słowa nie opiszą tej magii(oczywiście przy okazji integrowania się w bluesowych i rockowych rytmach gitar, można było poczuć na swoim ciele tysiące migających co chwilę fleszy aparatów :] ) było tak świetnie że kiedy wybiła godzina 6.00 godzina z którą nasze spotkanie dobiegało końca - aż się nie chciało wstawać i opuszczać miejsca spotkania.

Jednakże jakoś się wszyscy razem pozbieraliśmy i skierowaliśmy się w stronę domów. Z chwilą opuszczenia lokalu wspaniała atmosfera jeszcze nie dobiegła końca, w drodze powrotnej w tyskim autobusie nr 1 słychać było dźwięki gitar oraz naszych gardeł śpiewających Whisky, Gorszy dzień, Niewinnych i wiele innych nieśmiertelnych przebojów Dżemu.

Podsumowując, zlot był bardzo udany, ludzie bardzo mili, a atmosfera ciepła, rodzinna i bluesowa. Bardzo nam się podobało i na pewno z miłą chęcią przyjedziemy na następne spotkanie ;)