Teraz ja dorzucę swoje 3 grosze. Ogólnie festiwal bardzo mi się podobał. Nie wysłuchałam wszytskich koncertów, ale... z resztą po kolei.
TSA- fajny, mocny koncert. Choć część akustyczna można by sobie podarować. Panowie Nowak i Machel stojąc w miejscu z tymi gitarkami aku. wyglądali jak z oazy. Po tych skokach i szaleństwach, jakie odstawiali na scenie ich spokój na części aku. był wręcz groteskowy. Marek Piekarczyk jest fantastyczny, choć przy '51' bardzo skojarzył mi się z Jesusem z JCSS.
HARLEM- nie podobała mi się autoreklama, jakiej dokonywał Ryszard Wolbach.A i koncert mi przeleciał takim poprockiem. Nie zachwycił
CREE- koncert utwierdził mnie w przekonaniu, że ich piosenki są bardzo do siebie podobne, ale mimo to są fajne i miło się słuchało.
DŻEM- chyba najlepszy koncert, na jakim byłam. Po odegraniu standardów przyszedł czas na coś pięknego. Od początku utworów Nalepy do końca Naiwnych pytań czułam się jakbym była gdzieś indziej. Spokojne utwory Nalepy wprowadziły w stan zadumy, potem świetne wejście z Niewinnymi i ze Słodką, a gdy Bastek pojawił się na scenie- nie mogłam powstrzymać łez. Zdjęcia na telebimie pozwoliły, choć na chwilę zastanowić się nad czasem i rożnymi innymi przyziemnymi i ponadziemnymi sprawami. Po „Liście do M.” myślałam, że zespół nie pojawi się już na scenie i byłaby to chyba najlepsza puenta, ale jednak się pojawił. „Naiwne pytania” były dobrym pomysłem, ale najlepiej byłoby gdyby były już całkiem ostatnią piosenką, bo zaśpiewanie „Kaczora” zepsuło cały nastrój i odebrało magii a przede wszystkim SZCZEROŚCI temu koncertowi. Rozczarowałam się 3 ostatnimi utworami, a zwłaszcza wykonaniem „Zapal świeczkę”. Maciek przeciągał słowa, inaczej akcentował i ogólnie było inaczej przez co trudniej się śpiewało, a skoro to miała być puenta to myślę, ze najlepsza byłaby gdyby została szczerze zaśpiewana przez wszystkich, zwłaszcza po tym co wydarzyło się wcześniej.
Co do ilości ludzi to jedni mówią ‘mniej’, drudzy ‘więcej’. Według mnie więcej, bo pamiętam ,ze w tamtym roku w sobotę na plaży nie stał prawie żaden namiot, a w tą sobotę plaża była wypełniona na full.
Przeraziły mnie ilości śmieci jakie zostały po fanach. Pole kuflowe przed bramami na koncert, było okropne. Rzucacie to, bo wiecie, że i tak ktoś to posprząta? A samemu nie można? Został jeden, wielki, przeogromny SYF!!!!
Smutne jest także to, że niektórzy przyjeżdżają tam tylko po to by się nawalić jak dzika świnia i poczuć swoją cholerną wolność. Tak ona wygląda?? O to chodzi? Wątpię! Zastanówcie się czy to jest festiwal muzyczny czy alkoholowy, bo ja zaczynam się gubić.
To tyle, serdecznie pozdrawiam wszystkich, których spotkałam i dzięki Scypionowi i Łukaszowi za nocleg i ratunek w sytuacji krytycznej (musiałam no, musiałam!), pozdrawiam także SMS-kolegę, obecnego ciałem a nie duchem i Jaaha, który swój fotel utrzymuje w sposób fatalny!
Buziaki i do za rok… :]